Alkoholizm - Śmiertelna Choroba Mózgu.
Mąż i ojciec rodziny źle się poczuł w kolejnym dniu „świątecznego ucztowania” - ciągu alkoholowego. Żona wezwała pogotowie, karetka nie zabrała „bo był pod wpływem alkoholu”. Po kilku godzinach narastania dolegliwości ponownie wezwano pogotowie. Tym razem zabrano go, ale zmarł w szpitalu. - Dla wielu święta są okazją do intensywnego picia. Wówczas zgodnie z tradycją można pić ciągiem „bo codziennie jest święto”, a potem jeszcze Sylwester i Nowy Rok – mówi Paweł Kołakowski dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień. Jego zdaniem w takich sytuacjach jak przytoczona na wstępie ratunkiem dla śmiertelnie pijanego człowieka mógłby być Oddział Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych, którego niestety u nas nie ma.
Według danych z badań przy pomocy najnowszych technik cyfrowych. Mózg dorosłego mężczyzny po wypiciu ok. 250 g. wódki zachowuje się jak komputer, w którym są przepięcia. Przy dalszym zwiększaniu dawki okresowo lub na dłuższy czas wyłączna się dysk twardy czyli „Hipokamp”. W języku pijących mówi się, że „ zalał robaka, urwał mu się film lub zrobił sobie reset”. Przy dalszym zwiększaniu dawki zwłaszcza przez kolejne dni „komputer pokładowy może sfiksować”. Następują zaburzenia przewodzenia impulsów nerwowych; pacjent „mówi sam do siebie”, zachowuje się jakby kogoś widział, słyszy głosy i jest przekonany, że dzieje się to naprawdę przy tym bardzo się boi, trzęsie się. W języku medycznym nazywa się do „delirium tremens lub halucynoza”. W tym stanie pacjent jest niebezpieczny dla siebie – może pójść za podszeptami głosów i popełnić samobójstwo lub zaatakować z bardzo dużą siłą kogoś z bliskich. Przed kilkoma laty w naszej okolicy ojciec będąc w takim stanie zarąbał siekierą syna bo wydawało mu się, że widzi diabła.
Innym powikłaniem przedawkowania alkoholu jest – padaczka alkoholowa. Jej ataki nasilają się w 2 – 3 dobie po zaprzestaniu picia. Mózg pacjenta zachowuje się tak jakby ktoś poprzecinał przewody, zwarł styki - „Iskrzy i błyska”. Pacjent traci świadomość, pada, ma rytmiczne skurcze, drgawki (po kilkunastu minutach ustają) po czym pacjent czasami zasypia, jest zagubiony, nie pamięta co się stało. Jest to również niebezpieczne gdyż może wystąpić w czasie prowadzenia pojazdu, na ulicy – i pacjent padając uderza głową i umiera lub ma wstrząs mózgu.
Pracując przed 25 laty w Chroszczy wielokrotnie byłem świadkiem zgonów w sytuacjach gdy pacjent „po przedawkowaniu” trafił do oddziału zbyt późno. Statystycznie zgony zdarzały się raz w miesiącu. Z rozmów z lekarzami wiem, że obecnie jest ich znacznie więcej - po kilka w tygodniu.
Jak pomóc.
1. Nie pić!, a przynajmniej nie „przedawkowywać” tzn. szanować swój mózg jako cenny dar.
2. Po przedawkowaniu przez kilka kolejnych dni, dużo pić płynów bezalkoholowych i wziąć leki uspokajające ziołowe z odręcznej sprzedaży, lub na zlecenie lekarza psychiatry. Uwaga! nie mieszać leków z alkoholem!
3. Jeśli ktoś z najbliższych (gdyż pacjent jest niekrytyczny i sam na sobie nie widzi) zaobserwuje objawy i zachowania, o których mowa wyżej – wzywać pogotowie. Zaś jeśli pacjent jest niespokojny, agresywny - równolegle należy wzywać Policję.
Potrzebna nam OLAZA
Co dalej? Pacjent w takim stanie powinien trafić do OLAZA - Oddziału Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych. Na naszym terenie jest problem, bo najbliższy taki oddział jest w Choroszczy lub w Suwałkach. Pacjenci w takich stanach z Łomży i okolic są przyjmowani na oddziały psychiatryczne lub są detoksykowani na izbie przyjęć. Często brakuje miejsc i personelu do pilnowania pobudzonych pacjentów. Ponadto wśród lekarzy jest podnoszony problem „nie przyjmują na leczenie dopóki badanie krwi nie wykaże wyniku bliskiego 0,00 promili”.
Od wielu pacjentów jest to trudne do spełnienia oczekiwanie. Po kilku dniach intensywnego picia mają oni wyniki kilkakrotnie przekraczające dawkę śmiertelną.
Rozwiązaniem jest powołanie OLAZA, który mógł by równocześnie wykonywać zadania izby wytrzeźwień - (przepisy na to pozwalają). Rozwiązanie takie funkcjonuje w Łodzi i w kilku innych miastach. Pacjent może przyjechać sam lub być przywieziony przez rodzinę ewentualnie policję lub straż miejską do Ambulatorium dla Nietrzeźwych - (tak nazwano by nie kojarzyło się z pejoratywną nazwą IZBY). Pacjent po diagnozie lekarskiej i socjalnej jest zaopatrzony medycznie, a jeśli pojawiają się powikłania jest odtruwany. Następnego dnia jest rozmowa i diagnoza głównie pod kontem uzależnienia. Jeśli dla klienta była to jednorazowa przygoda przedawkowania, to wraca do domu, zaś jeśli problem powtarza się otrzymuje propozycję leczenia w placówkach działających w ramach Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień.
Byłem na naradzie w Ministerstwie Zdrowia poświęconej „Izbom”. Na zakończenie prezentacji wyników kontroli - jeden z inspektorów NIK powiedział żartobliwie „ jeśli zdarzy mi się przedawkować to proszę mnie zatrzymać do wytrzeźwienia tylko w Łodzi”.
Przed kilkoma laty zwracałem się z pozycją rozwiązania problemu do odpowiednich komisji, Rady Miasta i samorządów ościennych miast (Kolno, Zambrów, Ostrołęka), ale nie było zainteresowania. Niestety w samorządach większość koncentruje się na zwiększaniu limitów punków sprzedaży napojów alkoholowych. Niewielu przejmuje się tym, że kilka osób zapije się na śmierć. Zapominamy, że za tym stoi cierpienie dzieci, żon, matek… My jako społeczeństwo zapłacimy rentę dzieciom, a starty psychiczne? Systematycznie wzrasta liczba osób z tzw. syndromem DDA. Czy równoważą to wpływy z koncesji i dochody ze sprzedanego alkoholu?
autor: Paweł Kołakowski - psycholog kliniczny, superwizor, specjalista psychoterapii uzależnień,
dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łomży