Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 marca 2024 napisz DONOS@

środa 25.07.2007

Gazeta Współczesna - Fotoradarem zza krzaków Gazeta Współczesna - Nowe rondo w wakacje Gazeta Współczesna - Fatalne skutki psiej toalety Gazeta Wyborcza - Bijatyka zlekceważona przez policję Gazeta Wyborcza - Dolina Rospudy pod całkowitą ochroną

Gazeta Współczesna - Fotoradarem zza krzaków
Strażnicy miejscy odkurzyli odłożone jesienią do lamusa fotoradary i wrócili na ulicę.
Właśnie weszła w życie nowelizacja ustawy o ruchu drogowym, która pozwala im m.in. kontrolować prędkość kierowców i karać ich mandatami. Od przyszłego tygodnia nogę z gazu radzimy zdjąć w Łomży, a od dziś lepiej zwolnić m. in. w Małym Płocku.
Miejskie fotoradary wracają
- Już fotografujemy piratów drogowych przejeżdżających przez Mały Płock - mówi Krzysztof Batorzewski, komendant Straży Gminnej w Małym Płocku.
Być może jeszcze w tym tygodniu, albo na początku przyszłego na ulicę wrócą także łomżyńscy strażnicy.
- Trwają jeszcze ustalenia z policją, bo nie chcemy się dublować - tłumaczy Bogdan Rutkowski, komendant Straży Miejskiej w Łomży.
Fotoradary w rękach miejskich strażników to nie tylko większe bezpieczeństwo na drodze, ale także dodatkowe pieniądze w miejskich i gminnych kasach.
- To nieprawda, że pieniądze są tu priorytetem - przekonuje Rutkowski. - Sprawy 90 proc. ukaranych kierowców trafiają do sądu, a pieniądze tym samym na rzecz skarbu państwa, a nie do miejskiej kasy.
Być może wkrótce pieniądze z mandatów zasilą grajewską kasę, bo po miesięcznym teście o urządzeniu marzą strażnicy z Grajewa.
- Wykonaliśmy około tysiąca zdjęć. Rekordzista przez centrum miasta jechał z prędkością 97 km na godz. - mówi Wojciech Formejster, komendant grajewskiej straży. - I tak już jest bezpieczniej, bo rok temu rekordzista na liczniku miał 130 km na godz.
Fotoradar to wydatek rzędu 140 tys. zł, ale inwestycja zwraca się już po kilku miesiącach.
więcej: Gazeta Współczesna - Fotoradarem zza krzaków

Gazeta Współczesna - Nowe rondo w wakacje
Długo oczekiwana przebudowa skrzyżowania ulic Zawadzkiej i Księcia Janusza ruszy lada dzień. To największa, ale nie jedyna inwestycja prowadzona na łomżyńskich drogach.
Inwestor - łomżyńskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Komunikacyjnego już przejął plac budowy przy zbiegu ulic Zawadzkiej i Księcia Janusza. Pojawiły się znaki drogowe, trwa budowa drogi objazdowej. Prace prowadzone są też na ul. Prusa, Rycerskiej, Nadnarwiańskiej. Zamknięty dla ruchu jest fragment ul. Piłsudskiego od Spokojnej aż do Poznańskiej.
Będzie kolejne rondo
Na skrzyżowanie dwupasmowej ulicy Zawadzkiej z osiedlową Ks. Janusza narzekają głównie mieszkańcy pobliskiego osiedla.
- Od czasu, kiedy otwarto tu centrum handlowe są takie dni i godziny, że bardzo trudno jest wyjechać z osiedla - mówi pan Tomasz, który mieszka na Księcia Janusza. - Koszmar zaczyna się już w piątkowe popołudnie, kiedy tłum ludzi przyjeżdża tu na zakupy. Niełatwo wtedy też pieszym.
- Na kolizje tam nie jeździmy - przyznaje łomżyński policjant. - Ale rondo to jedyne rozwiązanie, które usprawni tu ruch.
Budowa ronda przy jednej z glównych ulic w mieście i przebudowa ulic Staffa i Żeromskiego kosztować ma ponad 1,6 mln zł. Część pieniędzy pochodzić będzie z tzw. offsetu, czyli od inwestora, który w pobliżu buduje kolejny market.
- Jest to największa, tegoroczna inwestycja drogowa w naszym mieście - podkreśla Marcin B. Sroczyński, wiceprezydent Łomży.
Kierowcy muszą liczyć się z tym, że lada dzień jeździć po Łomży będzie trudniej.
- Budujemy drogi objazdowe, przy Stokrotce wszystko będzie zamknięte - mówi Zbigniew Just, kierownik robót z PBK. - Objazdem trzeba będzie jeździć prawdopodobnie już w piątek. 
więcej: Gazeta Współczesna - Nowe rondo w wakacje

Gazeta Współczesna - Fatalne skutki psiej toalety
Balustrady balkonowe, słupki i latarnie potrafi zniszczyć... psi mocz!
Dwie balustrady na prywatnych balkonach musiała wymienić Spółdzielnia Mieszkaniowa Perspektywa. Były tak zniszczone przez psie odchody, że groziły wypadnięciem.
- Psy musiały przebywać tam całymi dniami przez dłuższy czas - podkreśla Leszek Konopka, wiceprezes SM Perspektywa. - To trwało bardzo długo, może rok, może dwa, a nawet trzy. Dobrze, że nie doszło do nieszczęścia, bo metalowe elementy były kompletnie skorodowane, mogły wypaść. Naprawdę cudem nie doszło do nieszczęścia.
Wymiana odbyła się na koszt właścicieli psów. Zapłacili po kilkaset złotych.
- Nawet nie dyskutowali, od razu zapłacili - mówi wiceprezes. - Po prostu było im głupio.
Pracownicy spółdzielni podkreślają, że psy załatwiające swoje potrzeby gdzie popadnie, to prawdziwa plaga. Niszczone są wszystkie metalowe elementy ozdobne: słupki podtrzymujące wiatrołapy, ozdobne latarnie. Przestano sadzić iglaki, bo są szczególnie wrażliwe na zwierzęcy mocz. 
więcej: Gazeta Współczesna - Fatalne skutki psiej toalety

Gazeta Wyborcza - Bijatyka zlekceważona przez policję
Dwa policyjne patrole nie zdołały przywołać do porządku agresywnej młodzieży. To nie pierwszy przypadek, kiedy mundurowi nie potrafią skutecznie działać
Noc z soboty na niedzielę, blady świt. Przed dyskoteką Kair w Zambrowie (należy do żony policjanta), mieszczącej się przy szosie warszawskiej, rozpoczyna się bitwa. Latają butelki, w ruch idą kije baseballowe, młotki, a nawet siekiery. Młodzi uczestnicy dyskoteki najwidoczniej postanowili wyjaśnić sobie parę spraw nie tylko za pomocą pięści.
Jeden z naszych Czytelników (nazwisko do wiadomości redakcji) był świadkiem bójki: - Obudziły mnie odgłosy walki i obelgi. Zobaczyłem gromadę bijącej się młodzieży, były też dziewczyny podpuszczające chłopaków do bitki. Sporo młodych ludzi wyglądało na pijanych. Przyjechały dwa patrole policji, ale nie interweniowały.
Wczoraj o 11.30 zadzwoniliśmy do komendy w Zambrowie, pytając o szczegóły zajścia. Zastępca komendanta Dariusz Wiaksa oświadczył: - Nic mi na chwilę obecną nie wiadomo. Nie kojarzę takiego zdarzenia.
Kiedy powiedzieliśmy mu o policjantach, którzy widzieli bijatykę, nagle odzyskał pamięć.
- Faktycznie, coś takiego miało miejsce - przypomniał sobie. - Jeżeli jednak bijących się było wielu, to patrol dwuosobowy nie mógł interweniować, aby nie skupiać na sobie całej agresji walczących. Powinni byli wezwać posiłki.
O godzinie 11.45 Dariusz Wiaksa wiedział już więcej: - Rzeczywiście były zgłoszenia o osobach bijących się na Ostrowskiej przy barze. Pierwsze o 5.10, drugie o 5.50. Nic się jednak nie działo, było spokojnie, więc policjanci nie interweniowali.
Nasz świadek stanowczo zaprzecza: - Biło się około 15 osób. Jak przyjechała policja, to bijący się krzyknęli do nich, żeby spier...! I ci odjechali. Byłem zszokowany.
więcej: Gazeta Wyborcza - Bijatyka zlekceważona przez policję

Gazeta Wyborcza - Dolina Rospudy pod całkowitą ochroną
Kilkunastu ochroniarzy strzeże w Dolinie Rospudy ogrodzonego taśmą miejsca, gdzie drogowcy chcą budować obwodnicę Augustowa. Mają powstrzymać działania ekologów, którzy zapowiedzieli, że w sierpniu wrócą, by bronić przyrody.
Z ostatnim dniem lipca kończy się okres lęgowy ptaków. Ten "naturalny hamulec" przez pare ostatnich miesięcy wstrzymywał prace drogowców, jak i działania ekologów. Ci pierwsi nie mogli karczować drzew i wjechać w to miejsce buldożerami - za naruszenie okresu ochronnego groziły im spore kary. Ci drudzy zrezygnowali z koczowania w dolinie. Przypomnijmy, że zimą członkowie Greenpeace mieszkali tam w prowizorycznych namiotach, przypinali się do drzew - wszystko po to, by powstrzymać ciężki sprzęt drogowców. Wycofali się z rozpoczęciem okresu lęgowego ptaków.
Im bliżej sierpnia, tym wokół budowy obwodnicy przez dolinę robi się znów coraz głośniej. Wczoraj odwiedził ją Algirdas Butkevicius, minister transportu Litwy oraz przedstawiciele polskiego Ministerstwa Transportu i drogowców.
- Było to spotkanie kurtuazyjne. Usłyszeliśmy słowa poparcia ze strony zagranicznych gości - powiedział nam Rafał Malinowski, rzecznik prasowy białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Drogowcy zapewniają, że zamierzają trzymać się swojego harmonogramu prac i z 1 sierpnia zaczną prace w Dolinie Rospudy. Wykonawca prac firma Budimex Dromex (której inwestor czyli dyrekcja dróg przekazał teren), aby zapobiec powtórce z zimowej akcji ekologów, wynajęła ochroniarzy. Mają pilnować, by tym razem obrońcy przyrody nie weszli na teren planowanych prac.
- Ochroniarze będą tak długo w dolinie, jak tylko będzie potrzeba. Wyznaczyliśmy pas drogowy i ktoś tego terenu musi pilnować - tłumaczy Rafał Malinowski.
więcej: Gazeta Wyborcza - Dolina Rospudy pod całkowitą ochroną


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę