Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Poprzednia wiadomość | Następna wiadomość |
Uczciwość i kultura w sklepie Fartlandia |
Postanowiłam opisać sytuację, która kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi. Wczoraj poszłam do Fartlandii kupić bluzeczkę dla dziecka. Wybrałam towar za 10 zł i zapłaciłam banknotem 50 zł. Ponieważ w kasie brakowało drobnych obsługująca mnie dziewczyna dała banknot drugiej sprzedawczyni, żeby poszła go rozmienić. Śpieszyłam się, więc powiedziałam że spróbuję znaleźć drobne, wygrzebałam z portfela i zapłaciłam. Z rozpędu wzięłam towar, podziękowałam i wyszłam. Już w kolejnym sklepie zorientowałam się, że zostawiłam te 50 zł, ale niestety było już po 18. Poszłam do sklepu dzisiaj, licząc na to, że być może pieniądze się znajdą, zwłaszcza że znałam dziewczynę, która mnie obsługiwała jeszcze ze szkoły. Niestety nie było jej w pracy, więc opisałam sytuację kierowniczce sklepu. Kierowniczka zadzwoniła do niej wyjaśnić sytuację, ale niestety koleżanka pamiętała tylko, że faktycznie byłam, kupiłam ta bluzeczkę, ale zdawało jej się, że chyba oddawała mi pieniądze. Podobno rano przy liczeniu kasy nie było nadwyżki. Ponieważ nie miałam możliwości udowodnić, że pieniądze faktycznie tam zostały, powiedziałam, że trudno, gapowe się płaci i kupiłam chyba najdroższą przecenioną bluzkę w życiu. Wszystko spokojnie i kulturalnie, podziękowałam i wyszłam. Zaszłam do drugiego sklepu i w tym momencie przez ścianę słyszę głos kierowniczki, która wyszła do sklepu obok i zaczęła komentować zaistniałą sytuację do pracownicy sąsiedniego sklepu: "Jakaś nienormalna, przyszła drugiego dnia i myślała że dostanie pieniądze. Jakby wróciła 5 minut później to może te pieniądze by były". Zdenerwowałam się, wróciłam do sklepu i zwróciłam jej uwagę, że zapytałam kulturalnie, nie miałam żadnych pretensji, a wróciłam dlatego, że znam dziewczynę która mnie obsługiwała i miałam nadzieję, że zauważyła że pieniądze zostały. Kierowniczka z pretensją stwierdziła, że ręczy za nią, że nie ukradła pieniędzy, na co odpowiedziałam, że absolutnie jej o to nie posądzam i nie mam do niej żadnych pretensji. Natomiast skoro ona jest kierowniczką, to powinna się odpowiednio zachowywać i nie komentować klientów tak, że słychać ją w sąsiednich sklepach. Powiedziałam, że zgłoszę to do centrali. Opisuję to nawet nie ze względu na pieniądze, bo trudno, zagapiłam się, ale to jak zachowała się pani kierownik przebrało po prostu miarkę, poczułam się jakbym dostała w twarz, słysząc jej komentarze. A swoją drogą jestem pewna, że te pieniądze tam zostały, więc ktoś jednak musiał je wziąć, pytanie tylko kto. Zastanawia mnie, jeśli cała załoga jest tak kryształowo uczciwa, to czemu w opinii kierowniczki byłam nienormalna licząc, że pieniądze znajdą się następnego dnia?
|
Odpowiedz na tę wiadomość | Wyświetlaj płasko | Nowszy wątek | Starszy wątek |