Zatrucie chlorem podczas maratonu pływackiego
Pieczenie, zaczerwienienie i obrzęk powiek, błony śluzowej, jamy ustnej i dróg oddechowych, a w konsekwencji kaszel, duszność, sinica, obrzęk płuc. To objawy zatrucia chlorem. Ciężkie zatrucie może doprowadzić nawet do śmierci... W Łomży doszło do zatrucia chlorem kilku uczestników 24-godzinnego maratonu pływackiego zorganizowanego przez MOSiR w pływalni przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poinformował nas o tym ojciec dziecka, które uczestniczyło w biciu rekordu przepłynięcia jak największej odległości. Badający dziecko po maratonie lekarz stwierdził zatrucie chlorem.
Rodzic przekazuje, że dziecko miało duże czerwone plamy na skórze, ale przede wszystkim kaszel, duszności i osłabienie. Podobne objawy miało co najmniej kilku innych uczestników maratonu. Mężczyzna mówi, że osobiście wie o trzech innych osobach, które po długim weekendowym pływaniu w basenie przy ul. Wyszyńskiego, korzystały z pomocy medycznej.
- Dotarły do nas informacje od osób trzecich o pogorszeniu stanu zdrowia niektórych uczestników maratonu pływackiego z sugestiami zatrucia chlorem – potwierdza Andrzej Modzelewski, dyrektor MOSiR, zaznaczając jednocześnie, że funkcjonujący automatyczny system dozowania i pomiaru stężenia chloru w wodzie basenowej nie odnotował w czasie trwania maratonu przekroczeń dopuszczalnej wartości tego parametru. Także pomiary manualne dokonywane cztery raz na dobę również nie wykazały przekroczeń stężenia chloru.
- Trzeba jednak mieć na względzie fakt znacznego zwiększania się odsetka osób z alergiami co specjaliści wiążą między innymi z zanieczyszczeniem środowiska substancjami chemicznymi. Być może wielogodzinne narażenie organizmu na działanie związków chloru nawet w stężeniu dopuszczalnym mogło u osób wrażliwych na dany związek wywołać reakcję alergiczną – przekazuje Modzelewski.
To nie pierwsze zdarzenia w miejskiej pływalni związane z jakością wody. Kilka lat temu opisywaliśmy przypadki dwóch dziewczynek z przedszkola, które po kąpieli w basenie dostały zakażenia bakteryjnego. Wówczas okazało się, że wcześniej kilkakrotnie w tym basenie wykrywano bakterie gronkowca, ale nie informowano o tym mieszkańców, „aby nie siać paniki”.
zobacz: „Bez paniki” to tylko gronkowiec