Tańczące sny Funkasanki
Łomżyński duet Funkasanki kończy przygotowania do nagrania debiutanckiej płyty. Zapowiada ją opatrzona efektownym teledyskiem piosenka „Tańczące sny”, kolejna wspólna produkcja Anny Kaptór, Przemysława Starachowskiego i absolwentki liceum plastycznego Kingi Rejterady. – Materiał na tę płytę jest już gotowy, jakieś jej 80 % jest już na komputerze – mówi Przemysław Starachowski. – Teraz zastanawiamy się gdzie ją nagramy. Chcemy żeby to było najwyższej jakości, szczególnie jeśli chodzi o partie wokalne i bębny, które planujemy nagrać w najlepszych możliwych studiach, a całość produkcji i miksowania przenosimy za ocean.
„Tańczące sny” to utwór czerpiący z przebojowości alternatywnego popu, z nowoczesną, nasyconą samplami warstwą rytmiczną i odniesieniami do muzyki etnicznej, zilustrowany teledyskiem zrealizowanym w technice animacji poklatkowej.
– Jest to piosenka pochodząca z nowego seta, pokazująca brzmienie do którego dążyliśmy – mówi Przemysław Starachowski. – Na płycie jednak wszystkie teksty będą po angielsku, mimo obecnej mody na śpiewanie po polsku, bo jednak większy odzew na Funkasanki jest za granicą.
– Lalki, domki, scenografię i cały teledysk do tej piosenki zrealizowała Kinga Rejterada, studentka historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim – dodaje Anna Kaptór. – Pomagaliśmy jej w tym razem z Julką Starachowską: rysowaliśmy, malowaliśmy, szyliśmy ubranka lalkom – w salonie naszego domu była mała pracownia. A później była żmudna praca Kingi, bo musiała klatka po klatce zrobić zdjęcia i wszystko to zmontować.
Piosenka została nagrana w Polsce, jednak jej zmiksowanie i mastering miały miejsce w Mortadilla Studio w Chicago.
– „Tańczące sny” powstawały rok, między innymi dlatego, że przejechaliśmy się na polskich studiach, bo posyłaliśmy ją w kilka miejsc i rezultaty nie satysfakcjonowały nas – mówi Przemysław Starachowski. – Dlatego wybraliśmy studio z Chicago, gdzie jest jednak zupełnie inna kultura muzyczna i woleliśmy zebrać pieniądze, ale zrobić to dobrze.
W końcówce utworu słychać też zaskakujący chór, złożony z Joanny Babiel, Joanny Dłużniewskiej, Olgi Klimaszewskiej, Tomasza Forenca, Karola Śliwowskiego, Roberta Wieczorka, Jakuba Wiszowatego, Patryka Wojewody i Adama Zyska.
– Zgłosili się do nas ludzie, którzy chcieli zaśpiewać – opowiada Anna Kaptór. – Nagraliśmy te chórki i oklaski na scenie w Centrum Kultury – było fajnie, dobrze się bawiliśmy, co było szczególnie słychać w tych momentach, które musieliśmy wyciąć, bo było sporo wtop.
Na płycie znajdzie się 12 utworów: dziewięć w wersjach anglojęzycznych, z tekstami Anny Kaptór w tłumaczeniu Julii Starachowskiej, które będą podstawą tego noszącego tytuł „Notice The Time”materiału, a dopełnią je bonusowe „To co niewypowiedziane”, „Tacy sami” ze słowami Wiesława Dymnego i „Korzenie”. Póki co materiał na płytę jest od lutego intensywnie dopracowywany na koncertach.
– Mamy plany, żeby grać we dwoje jak najwięcej na żywo, co jest możliwe dzięki temu, że dokupujemy coraz więcej sprzętu – mam np. sampler perkusyjny Roland SPD-SX – zapowiada Przemysław Starachowski. – Od 8 lipca aż do końca września mamy serię koncertów w całej Polsce, więc jeszcze ogramy ten program, a premierę płyty planujemy na wrzesień-październik.
– Odnaleźliśmy to, co nam się najbardziej podoba, muzyczną ścieżkę, która nas satysfakcjonuje – dodaje Anna Kaptór. – Nasz pierwszy wspólny program to były jeszcze poszukiwania, nie wiedzieliśmy do końca jak chcemy brzmieć, a teraz jesteśmy już ograni i zaczynamy pokazywać na co nas stać!
Wojciech Chamryk