Oscarowa „Joanna” w Łomży
Nominowany do Oscara 2015 i obsypany nagrodami na polskich i zagranicznych festiwalach film dokumentalny „Joanna” zaprezentowano w ramach kina festiwalowego „Galaktyka” Fundacji Leonardo i restauracji „Retro”. Film opowiada o codziennym życiu walczącej z rakiem Joanny i jej rodziny, a główna bohaterka cieszy się każdym kolejnym dniem, bo obiecała małemu synkowi, że zrobi wszystko, aby wyzdrowieć i być z nim jak najdłużej. – Nie znałam wcześniej Joanny, nasza znajomość zaczęła się z dnia na dzień – mówi reżyserka i współautorka scenariusza Aneta Kopacz. – Kiedy przeczytałam wywiad z nią w internecie pomyślałam, że jest to kobieta, o której całe życie chciałam zrobić film!
Życie Joanny Sałygi zmieniło się nagle po zdiagnozowaniu złośliwego raka żołądka. Z powodu licznych przerzutów lekarze dawali jej trzy miesiące życia, jednak ogromna determinacja i motywacja – Jaś miał w momencie wykrycia jej choroby zaledwie pięć lat – sprawiły, że Joanna walczyła z nowotworem przez dwa lata. Nie koncentrowała się w tym czasie tylko na rodzinie: prowadziła popularnego bloga, wspierała Fundację Rak 'n' Roll Wygraj Życie. W takim momencie jej życia poznała ją Aneta Kopacz, którą zafascynowały zarówno osobowość Joanny jak i jej walka.
– Byłam zmęczona dokumentami traktującymi o patologii, tym co jest skrajnie niedobre – opowiada Aneta Kopacz. – Chciałam zrobić film o mądrym człowieku, ale w subtelny sposób. Chciałam się dowiedzieć co ona czuje w tak granicznej sytuacji, czy w takim człowieku wyzwala się coś więcej, o czym my nie mamy pojęcia, póki nie znajdziemy się w takim położeniu. Jednak Joanna uznała, że blog jej wystarczy, film to za dużo, a ekipa w domu w ogóle nie wchodzi w grę.
Reżyserce udało się jednak przekonać Joannę, że warto przynajmniej zacząć zdjęcia dokumentalne.
– Daj mi chociaż minutę, żebym mogła ci opowiedzieć jak ten film widzę i czuję – wspomina pierwszą rozmowę z Joanną Aneta Kopacz. – Nie chcę robić filmu o twojej śmierci, chorobie, raku, chemii – ale film o życiu z chorobą obecną, bo determinującą twoje życie, ale ukazaną w tle twoich rozmów z synem, waszego codzienne życia.
Dwa dni po tej rozmowie zaczęły się zdjęcia. Bohaterka zaufała Anecie Kopacz, szybko się zaprzyjaźniły, a rezultatem wielu dni pracy jest 40-minutowy dokument – wybór ujęć z ponad 20 godzin zarejestrowanego materiału – bardzo osobista, ciepła opowieść o zwykłym życiu Joanny, Jasia i Piotra, radości z tego co przynosi każdy kolejny dzień i że w ogóle się przydarzył. Praca nad tym filmem była dla ekipy ogromnym wyzwaniem nie tylko ze względu na chorobę bohaterki, ale też swoistym wyścigiem z czasem.
– Od początku wiedziałam, że każda chwila jest bezcenna, bo Joanna mówiła, że dla niej każdy dzień życia jest wygraną, a ja po każdym dniu zdjęciowym zastanawiałam się, czy gdybyśmy dzisiaj skończyli czy już będzie z tego film – mówi Aneta Kopacz.
I chociaż Joanna Sałyga przegrała walkę z bezlitosną chorobą w październiku 2012 r., to jednak film udało się zrealizować do końca, także dzięki wsparciu takich autorytetów jak Andrzej Wajda oraz udziałowi jednego z dwóch autorów zdjęć, operatora Łukasza Żala, laureata Oscara za Idę” czy autora ścieżki dźwiękowej, wybitnego kompozytora Jana A.P. Kaczmarka, zdobywcy Oscara w roku 2005 za muzykę do „Marzyciela”.
– To od początku było dla mnie duże zaskoczenie – mówi Aneta Kopacz. – Fakt, że Joanna się zgodziła, że tak szybko udało nam się zaprzyjaźnić, że udało mi się wejść w jej intymność jednocześnie jej nie niszcząc i udało mi się zwerbować tych wszystkich ludzi do projektu właściwie bez pieniędzy. A potem premiera, gdzie szłam na ugiętych nogach, bo nie byłam pewna co będzie, a ludzie odczytali wszystkie moje najskrytsze intencje w taki sposób jak je czułam.
Równie entuzjastycznie przyjęto premierę międzynarodową w Lipsku, a nagroda główna na prestiżowym Palm Springs International Film Festival zakończyła się nominacją do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny. „Joanna” była jednym z dwóch faworytów w swej kategorii i chociaż ostatecznie nie zdobyła tej tak prestiżowej nagrody, to sam fakt nominacji i zauważenia tak poetyckiego obrazu w Stanach Zjednoczonych robi wrażenie, tym bardziej, że autorka wielokrotnie spotykała się tam z wyrazami uznania nie tylko ze strony publiczności, ale też największych gwiazd kina.
– Spotkałam Meryl Streep która wie kim ja jestem, widziała film, wie, że produkcja jest Wajda Studio, od razu mnie pyta co u Andrzeja Wajdy i mówi, że „Joanna” to jest masterpiece, czyli arcydzieło! – mówi Aneta Kopacz, wciąż chyba zaskoczona tak entuzjastycznym odbiorem swego tak trudnego, ale jednocześnie pięknego filmu.
Wojciech Chamryk