Rzeczpospolita: Tak zabijano w białostockim areszcie
Początkowo na dziedzińcu więziennym egzekucji dokonywał trzyosobowy pluton z pepesz. Później egzekucje były wykonywane przez pojedynczych katów tzw. metodą katyńską czyli strzałem w tył głowy. Z kolei w latach 50. wyroki wykonywane były na korytarzu w piwnicy, gdzie postawiono drewnianą dobudówkę o wymiarach 1 m na 1,5 m. Strażnicy zamykali w niej skazańca, a kat wkładał lufę pistoletu w klapkę w drzwiach i strzelał. Zdaniem historyków białostockie więzienie przez całe lata to było miejscem kaźni żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Dziennik Rzeczpospolita opisuje jak w białostockim więzieniu mordowano opierających się władzy komunistycznej żołnierzy niezłomnych. Według dr Marcina Zwolskiego, historyka białostockiego oddziału IPN i autora monografii „Śladami zbrodni” udało się udokumentować w tym miejscu śmierć co najmniej 83 więźniów w latach 1944–1956.
Rzeczpospolita zwraca uwagę, że oprawcom zależało na ukrywaniu śladów zbrodni. Dziennik przytacza fragment pisma Departamentu Więziennictwa MBP z 6 listopada 1953 r. skierowanego do WUBP w Białymstoku z którego wynika, że zwłoki skazanych na karę śmierci miały być chowane w miejscach niedostępnych dla cywilów. Czynności te – precyzowano – mają być wykonywane „tajnie, tak aby nie spostrzegł tego nikt z osób niepożądanych”.
zobacz: Rzeczpospolita: Tak zabijano w białostockim areszcie