Pielgrzymi w drodze...
Ma 35 lat, żonę i syna. Z zawodu jest informatykiem i na pieszą pielgrzymkę z Łomży na Jasną Górę wyruszył dziś po raz 16., a raz był z pieszą pielgrzymką w Ostrej Bramie. - Idę, bo mam po co – mówi Lech Kossewski ze Stawisk - Mam swoje intencje. Muszę Bogu podziękować i poprosić. Pielgrzymów takich jak on, z zamiarem przejścia przez dwa tygodnie około pół tysiąca kilometrów w piątkowy poranek z Łomży wyszło ponad stu. Ilu dokładnie nie wie nawet dyrektor pielgrzymki ks. Piotr Mazurek. - W Katedrze, podczas porannej Mszy świętej, było jakieś 500-600 osób. Oni wszyscy pójdą z nami, część tylko kawałek, dużo do pierwszego postoju po 10 km, ale wielu aż do Sulęcina czyli pielgrzymować będą przez cały dzień – mówił ksiądz Mazurek.
Pielgrzymów 30. Łomżyńskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę z miasta wyprowadzał biskup Janusz Stepnowski. Ordynariusz łomżyński przewodniczył też porannej Mszy świętej podczas której modlono się w intencji wszystkich pielgrzymów.
- Pielgrzymka, to nie podróż. Pielgrzymka ma konkretny cel. To trud fizyczny i duchowy. Po drodze będą chwile zmęczenie, zwątpienia, ale wy będziecie razem zmierzać do tronu Matki Bożej na Jasnej Górze i razem się wspierać - mówił w kazaniu biskup podkreślając, że Jezus Chrystus całe życie był pielgrzymem.
Biskup Stepnowski podkreślał także, że podczas pielgrzymki idący pątnicy razem się modlą, ale jest też modlitwa indywidualna.
- Przyjąć Chrystusa to sprawa indywidualna. Można go przyjąć, ale można też odrzucić – mówił nawiązując do czytanego podczas Mszy fragmentu Ewangelii. - Wy przyjęliście Chrystusa. Za Chrystusem kroczycie do tronu Jego Matki. Ale pielgrzymka to jest też czas nawrócenia – być może innych, którzy będą was obserwować. Ten trud będzie świadectwem waszej wiary w tym dzisiejszym świecie i wezwaniem aby szukać tego co w życiu jest najważniejsze.
Pielgrzym Lech Kossewski mówi, że każdy z pielgrzymkowych dni jest dla niego wielkim wysiłkiem fizyczny. Ale dla niego jest też wielkim odpoczynkiem duchowym, który rekompensuje zmęczenie.
- To jest takie fajne gdy dookoła widzisz i czujesz wspólnotę i życzliwość. Człowiek się cieszy jak widzi dobroć obcych ludzi, którzy bezinteresownie, przygotowują posiłki dla pielgrzymów, czy przyjmują nas w sowim domu na noc – opowiada.