Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 marca 2024 napisz DONOS@

Grupa Müllera

Jerzy Smurzyński

Terror we wszelkiej postaci stanowił podstawę sprawowania władzy hitlerowskiej na całym terenie okupowanego kraju. Nie mogło być zatem inaczej na Ziemi Łomżyńskiej (tu – obszar byłego województwa łomżyńskiego).W latach 1941–1945 okupanci hitlerowscy popełniali na całej ziemi akty zbrodni, przy czym za „akt zbrodni” przyjęto zarówno zamordowanie jednej, kilku, kilkunastu, a nawet kilkuset osób. Oprócz tych zbrodni, popełnianych głównie na ludności polskiej, w ramach eksterminacji ludności żydowskiej i cygańskiej miało miejsce kilkadziesiąt zbiorowych egzekucji w wyniku likwidacji gett i obozów. Ich ilość i ilość straconych jest dzisiaj niemożliwa do ustalenia. W wielu przypadkach nieznane są nawet miejsca straceń.
Największe nasilenie hitlerowskich akcji terrorystycznych i to nie tylko w Okręgu Białostockim, do którego należała Ziemia Łomżyńska, ale na całych terytoriach wschodnich przedwojennego Państwa Polskiego, miało miejsce w 1943 roku. Było tego kilka przyczyn: pod koniec 1942 roku zaczęły się pierwsze niemieckie niepowodzenia na frontach (Afryka Północna, Stalingrad). Jednocześnie dobrze zorganizowana i okrzepła w walkach Armia Krajowa nasiliła swoją działalność na terenie całego kraju, a jej akcje objęły szczególnie tereny Polski wschodniej, zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza z 27 kwietnia z 1942 roku „(l.dz.1530/ tjn/ VI.42). (...) W obecnym okresie największego natężenia przygotowań niemieckich do ofensywy na wschodzie, jak również w czasie ofensywy niemieckiej, Armia Krajowa musi wykazać szczególną aktywność i zadać nieprzyjacielowi jak największe szkody. Spełni przez to obowiązek alianta (...)”
Wykonując ten rozkaz, oddziały Okręgu Białostockiego AK „wykazywały szczególną aktywność”– wylatywały na minach pociągi, płonęły wagony z amunicją, rwała się łączność, likwidowano konfidentów, żandarmów i dygnitarzy okupacyjnych. Szczególnie „gorąca” była wiosna 1943 roku. Oprócz typowych akcji sabotażowych, od 10 marca do 29 kwietnia przeprowadzona została akcja tępienia szkodników narodowych i akcja zamachów na Niemców.
Niemcy nie pozostawali bierni. Wymieniono szefa policji bezpieczeństwa w Białymstoku, a także zintensyfikowano wszelkiego rodzaju „akcje odwetowe”. Po zamachu na szefa partii hitlerowskiej w Białymstoku, który tylko przypadkiem uniknął śmierci w zasadzce zorganizowanej w dniu 6 lipca 1943 roku na szosie Wołkowysk – Piaski, Gauleiter Prus Wschodnich, Erich Koch, celem bardziej zdecydowanej pacyfikacji Białostocczyzny, powołał specjalną grupę operacyjną, nazwaną od nazwiska dowódcy „grupą Müllera”. Dokument Delegatury Rządu, w części zatytułowanej „Represje Niemców” (Archiwum Akt Nowych sygn. 202/I-34 str. 159) podaje: „(...) Dnia 10.VII.43 r. przybyła do Białegostoku i zakwaterowała w Komendzie Kriminalpolizei „Grupa Müllera”, która wykonała szereg krwawych, masowych egzekucji w różnych miejscowościach woj. białostockiego. Jako wykonawcy byli użyci: batalion pomocniczy białoruski, oddziały litewskie w mundurach niemieckich, żandarmeria i policja niemiecka oraz Gestapo (...)”.
Według dokumentacji Delegatury Rządu i później uzyskanych informacji, Müller działał według stałego schematu: najpierw do Gestapo i miejscowych władz administracji cywilnej przyjeżdżali jego oficerowie i zwoływali posiedzenie, na którym ustalono listę przeznaczonych do likwidacji Polaków. Następnie przystępowali do pracy „wykonawcy” to jest członkowie grupy wsparci funkcjonariuszami miejscowej żandarmerii i Gestapo. Aresztowania odbywały się wcześnie rano, a egzekucje tegoż dnia przed południem. Nie oszczędzano przy tym ani dzieci, ani starców. Metody były tak bestialskie, że niekiedy nie wytrzymywali nerwowo przydzieleni do grupy kierowcy, lub miejscowi policjanci. Były przypadki omdleń, a nawet utraty zmysłów.
Grupa Müllera pacyfikowała szlak od Grodna poprzez Białystok i Grajewo po Łomżę i Zambrów, oraz miejscowości po obu stronach szosy Łomża – Białystok, dokonując kilkudziesięciu bestialskich, masowych egzekucji.
To właśnie Müller i szczególnie aktywna pod jego kierownictwem miejscowa żandarmeria spowodowali, że lipiec 1943 roku był najczarniejszym okresem okupacji nie tylko na Ziemi Łomżyńskiej. W tym jednym miesiącu w pow. łomżyńskim poniosło śmierć w kilku egzekucjach, według rozplakatowanego w lipcu 1943 r. ogłoszenia dowódcy Policji Bezpieczeństwa i SD na Okręg Białostocki (Archiwum Akt Nowych sygn. 202/III-7 t. 5 str. 347–348) ponad tysiąc osób, a we wszystkich miastach powiatowych Okręgu Białostockiego w dniu 15 lipca 1943 r. rozstrzelano po 9 rodzin miejscowej inteligencji, w tym kobiety, starców i dzieci. Ogółem w lipcu 1943 r. poniosło śmierć ok. 12 proc. wszystkich ofiar, jakie zginęły na Ziemi Łomżyńskiej podczas całej okupacji niemieckiej. Mówi o tym m.in. dokument Delegatury Rządu „Masowe egzekucje na Białostocczyźnie w czasie od 10 do 15 lipca 1943 roku – Archiwum Akt Nowych sygn. 202/I-34 str. 159). Według tego samego dokumentu napływające z Białostocczyzny wiadomości były tak przerażające, że wydawały się nieprawdopodobne. Dlatego z Delegatury Rządu wysłano specjalnego kuriera, który potwierdził je w całej rozciągłości.
Udokumentowane lipcowe egzekucje na Ziemi Łomżyńskiej to:
13 lipca – Zawady. Grupa Müllera przyjechała tu z gotową listą. W nocy z 12 na 13 lipca aresztowano, a rano rozstrzelano w lesie przy szosie na tzw. „Łysej Górze” wyznaczone wcześniej rodziny. Zginęło 58 osób, w tym także dzieci, z których najmłodsze miało 6 dni.
13 lipca – Sikory Tomkowięta. Nocą z 12 na 13 lipca członkowie grupy Müllera, pod pretekstem nieoddania kontyngentu mięsnego, zgromadzili na jednej posesji wszystkich mieszkańców wsi, których rozstrzelali w godzinach rannych. Zginęło 49 osób (całe rodziny). Wieś po obrabowaniu została spalona.
15 lipca – Grajewo (las „Kosówka”). Rozstrzelano 19 rodzin inteligencji z Grajewa, do których dołączono aresztowanych wcześniej członków AK. Razem zginęło 38 osób zidentyfikowanych i ponad 100 nieznanych.
15 lipca – Łomża (Las Jeziorkowski). Pomiędzy godziną 4 a 7 rano aresztowano 19 rodzin spośród miejscowej inteligencji. Aresztowanych rozstrzelano około godz. 11 w lesie koło wsi Jeziorko. Zginęło 50 osób, w tym 9. dzieci poniżej ósmego roku życia.
17 lipca – Krasowo-Częstki. W pierwszych dniach lipca na odprawie u szefa Gestapo w Białymstoku poszukiwano największej wsi w rejonie Wysokiego Mazowieckiego, która miała być spacyfikowana. Taką wsią okazało się Krasowo-Częstki.17 lipca o świcie wieś została otoczona, a mieszkańcy – oddzielnie mężczyźni, oddzielnie kobiety i dzieci – zgromadzeni na jednej posesji. Po egzekucji ciała pogrzebano w dwóch oddzielnych dołach. Wieś obrabowano, a następnie spalono. Zginęło 257 osób z 47 rodzin.
21 lipca – Wnory Wandy. Mieszkańcy wsi po egzekucji min. w Sikorach byli ostrożni i nie nocowali w domach. Dlatego aresztowano i stracono tylko 29 osób, w tym kilkoro dzieci. Mienie zamordowanych zostało zrabowane, a wieś spalona.
23 lipca – Sławiec. Rozstrzelano tu prawdopodobnie 300 osób z więzienia w Łomży. Zidentyfikowano jedynie 39. mieszkańców Zambrowa i Wysokiego Mazowieckiego osadzonych wcześniej w łomżyńskim więzieniu.
31 lipca – Wroceń. Rozstrzelano 12 osób oskarżonych o kontakty z partyzantami. Wieś ocalała.
Wszystkie podane wyżej egzekucje są udokumentowane – oprócz zeznań świadków, ankietami sądów grodzkich znajdującymi się w archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, a także dokumentami Delegatury Rządu na Kraj, przechowywanymi w Archiwum Akt Nowych w Warszawie.
Po wyzwoleniu w 1945 r. w Zawadach, Sikorach i Wnorach ciała zamordowanych pozostawiono w miejscu egzekucji, stawiając odpowiednie pomniki. We Wroceniu, Sławcu i Kosówce dokonano ekshumacji i rozstrzelanych pochowano w indywidualnych grobach na miejscowych cmentarzach. W Sławcu pozostawiono jedynie ofiary niezidentyfikowane, upamiętniając miejsca odpowiednim grobem i pomnikiem. W szczególny sposób upamiętnione zostały ofiary w Jeziorku i Krasowie-Częstkach. W Jeziorku, wobec faktu spalenia ciał przez Sonderkomando 1005, prochy zgromadzono we wspólnej mogile, która wraz z dwiema innymi (egzekucje z 1942 r. i w nocy 29/30 czerwca 1943 r.) tworzy zespół cmentarny Las Jeziorkowski. W Krasowie-Częstkach postanowiono nie ekshumować ciał i zachowano dwa odrębne groby – mężczyzn i kobiet z dziećmi. Ocalały z masakry ks. Józef Kaczyński, wybudował między grobami własnym kosztem kaplicę, a ogradzając cały teren stworzył wojenny cmentarz. Na tych dwóch cmentarzach w Jeziorku i Krasowie, w rocznice egzekucji odbywają się, poprzedzane Mszą św. uroczystości, które gromadzą okolicznych mieszkańców, przedstawicieli lokalnych władz i organizacji kombatanckich.
Uzupełniając informacje o „czarnym lipcu” warto za „Sprawozdaniem okresowym z poczty dla Rządu z lipca 1943 r. str. 159 i 160 (Archiwum Akt Nowych sygn. 202/I-34) podać, iż poza Ziemią Łomżyńską członkowie grupy Müllera dokonali na Białostocczyźnie następujących zbrodni:
· Spalili wieś pod Wołkowskiem, w pobliżu której zorganizowana była zasadzka na auto prezesa partii hitlerowskiej z Białegostoku. Całą ludność – 384 osób – spędzono przed wieś. Mężczyznom kazano wykopać dół, do którego strącono kobiety i dzieci. Na oczach mężczyzn dół zarzucono granatami ręcznymi. Potem rozstrzelano wszystkich mężczyzn.
· W nocy z 11 na 12 lipca spędzono do Grodna z pobliskich okolic masę Polaków. Z miasta wzięto 100 osób. 13 lipca na rozkaz Müllera 3 rozstrzelano wszystkich zatrzymanych. Ilości nie ustalono.
· W Sokółce rozstrzelano 40 osób, w tym miejscowego lekarza.
· 13 lipca wieczorem do Wołkowyska przyjechali delegaci Müllera. Pod ich nadzorem burmistrz i funkcjonariusze miejscowego Gestapo sporządzili listę rodzin przeznaczonych do likwidacji. Aresztowań 30. rodzin miejscowej inteligencji dokonano tej samej nocy ok. godz. 3. O świcie wszystkich aresztowanych rozstrzelano.
· W Bielsku Podlaskim rozstrzelano 60 osób, w tym senatora i dwóch księży katolickich, mimo że w okolicy Bielska nie było żadnych aktów terroru w stosunku do Niemców.
· W Białymstoku 13 lipca zgładzono ponad 300 Polaków a 17 lipca wywieziono w niewiadomym kierunku dalszych 500 osób. Egzekucje odbywały się w trzech miejscach. Doły do grzebania zabitych kopali przyprowadzeni przez żandarmów Żydzi. Miejsca straceń w Białymstoku to: Wysoki Stoczek, Pietrasze i tuż za więzieniem, przy drodze do Juchnowca.
Ponadto na terenie powiatu białostockiego rozstrzelano:
· w Wasilkowie – 20 inteligentów,
· w Łapach – miejscowego lekarza z rodziną,
· w Gródku – aptekarza z rodziną,
· w Juchnowcu – całą masę młodzieży i wszystkich byłych nauczycieli szkół powszechnych. Ile osób rozstrzelano łącznie – nie ustalono.
Taki przebieg, według zachowanych w archiwach dokumentów, miały zbrodnie „czarnego lipca” 1943 roku.
W ciągu minionych sześćdziesięciu lat powstało wiele opracowań omawiających okupacyjne zbrodnie tak na Ziemi Łomżyńskiej, jak też w całym „Sonder Bezirk Białystok”. Wiele z nich to bardzo cenne prace. Ale, niestety, w niektórych fantazja autorów górowała nad prawdą historyczną. I o ile pisarzom można darować, że „licentia poetica” brała niekiedy górę nad obiektywizmem, o tyle ludziom uznającym swoje prace za „dokumentalne” fałszowania historii darować nie można. Bywają dzisiaj młodzi autorzy, którzy goniąc za sensacją, zamiast korzystać z dostępnych już dokumentów (w czasach PRL dokumenty były przechowywane w Archiwum KC PZPR i udostępniane tylko upoważnionym osobom), korzystają z relacji „świadków”. Spotkałem się niedawno z takimi publikacjami, w których „świadkowie” autorytatywnie stwierdzali, że gdyby nie akowcy, to Polacy przeżyliby bez żadnych strat całą okupację, lub że mienie rozstrzeliwanych rodzin zabierali nie Niemcy, a sąsiedzi, ponieważ... Niemcy wywozili wyłącznie antyki i futra z domów warszawskich adwokatów i przemysłowców (cytat dosłowny).Autorom, którzy opierali swoje prace na takich „rewelacjach” nie przeszkadzało, że niektórzy „świadkowie” nie widzieli nigdy gestapowców, ponieważ urodzili się nawet 10 lat po omawianych wydarzeniach, a przedstawiając żołnierzy AK jako awanturników prowokujących dla zabawy niemieckiego okupanta, obrażali tych ludzi, którzy wykonując swój żołnierski obowiązek jakże często płacili za to cenę najwyższą – cenę życia. Nie wiedzieli też zapewne, że po prostu powtarzali hitlerowską propagandę, która każdą egzekucję usprawiedliwiała tym, że rozstrzelani byli... uczestnikami, lub stronnikami polskiego ruchu oporu. Takie zarzuty stawiano nawet rozstrzeliwanym kilkuletnim dzieciom.
Jestem ostatnim żyjącym spośród trzech, którym udało się uniknąć 15 lipca 1943 roku śmierci w Jeziorku. Przez półtora roku żyłem z wyrokiem śmierci, poszukiwany przez Gestapo. Byłem też żołnierzem Armii Krajowej. W latach 50. ubiegłego wieku byłem „zaplutym karłem reakcji” i zabraniano mi nawet odwiedzania grobu moich Rodziców w Jeziorku, bo tam leżeli „wrogowie ludu – burżuje, akowcy, a nawet ksiądz!” I można to sobie wytłumaczyć obowiązującą wówczas ideologią. Ale dzisiaj, kiedy mamy pełną wolność i nieskrępowany dostęp do wszelkiej dokumentacji, nie możemy pozwolić na jakiekolwiek fałszowanie wojennej historii. Możemy mieć różne zdania na temat Armii Krajowej, możemy nawet przyjąć do wiadomości rozgrzeszenie Niemców przez niektórych autorów, ale nie wolno nikomu przedstawiać w fałszywym świetle okupacyjnych wydarzeń i nazistowskich zbrodni. Nie wolno krzywdzić niesprawiedliwymi sądami ludzi, którzy nie chcieli splamić się współpracą z okupantem obiecującym, że...władze niemieckie będą w każdym razie ochraniały lubiącą pokój i gotową do współpracy część ludności miejscowej (z ogłoszenia Dowódcy Policji Bezpieczeństwa i SD na Okręg Białostocki z lipca 1943 roku). I mimo, że postępując wbrew tej zachęcie, Rodzice moi przypłacili życiem, a ja stratą całego majątku i miesiącami prześladowań gestapowskich, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby oskarżać tych, którzy stawiali czynny opór okupantom o to że tysiące Polaków straciło przez nich życie. Bo trzeba było żyć w tamtych czasach, znać ówczesne realia, na własnych plecach odczuć terror wroga i na własne oczy widzieć zmasakrowane ciała ofiar, aby można było zabierać głos w takich sprawach.
Dlatego w sześćdziesiątą rocznicę lipcowych zbrodni 1943 roku postanowiłem przedstawić tym, dla których tamte czasy są już wyłącznie historią, relację opartą na moich przeżyciach, ale przede wszystkim na wiarygodnych materiałach archiwalnych. Niech świadczy o nazistowskich zbrodniach i upamiętnia tych, którzy życie oddali za to tylko, że byli Polakami.
Jerzy Smurzyński

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę