Wesele Wesel... bez kropli alkoholu
Było wszystko, czego dusza zapragnie! Przez bramę weselną przeszło ponad 200 gości. Stoły uginały się od mięsiwa, sałatek, ciast i napojów. Muzykanci grali i „Hej, sokoły”, i „Szła dzieweczka”, a goście śpiewali solo i w duecie, w kółkach i w kręgu na całą salę. Były tanga i wężyki, były walce i hołubce. Nie było tylko kieliszków. I ani grama alkoholu... Tak bawiono się w sobotę od ósmej wieczorem do prawie czwartej nad ranem w Wyższym Seminarium Duchownym w Łomży, z którym organizacji zabawy podjęło się Bractwo Trzeźwości im. św. Maksymiliana Kolbe i Stowarzyszenie Wesele Wesel.
Weselnicy, czyli ponad 70 małżeństw z dziećmi, zgromadzili się w Łomży wcześniej, gdyż od czwartku 30 lipca do niedzieli 2 sierpnia odbywały się tu XV Ogólnopolskie Spotkania Małżeństw, które miały wesela bezalkoholowe. Do stowarzyszenia należą 43 pary małżeńskie, a zaprzyjaźnionych jest około 400, które przed laty powiedziały sobie sakramentalne „tak”, natomiast alkoholowi – kategoryczne „nie”.
- Mieliśmy w 1986 r. wesele bezalkoholowe w Ostrołęce, trwało do szóstej rano w... Domu Partii – uśmiecha się Ryszard Chludziński (lat 46) z Łomży. - Kobiety potem mnie i mojej żonie Bożenie dziękowały, że mogły normalnie wrócić z mężami do domu...
Oboje odnowili w Katedrze sakramentalną przysięgę. Jak stu innych mężów wręczył żonie białą różę, przyjął błogosławieństwo od ks. bp. Tadeusza Bronakowskiego i przyklęknął przed obrazem Matki Boskiej Pięknej Miłości. Różę zostawili w darze wdzięczności.
- Kościół, rodziny i nasza Ojczyzna potrzebują Waszego świadectwa – zapewniał w kazaniu bp Bronakowski. - Abstynencja to jedna z form nowoczesnego patriotyzmu. Tylko trzeźwa rodzina może rozwijać się, doskonalić w wierze i dojrzewać w miłości!
Wiesława Staniszewska z Łomży jako panienka poprzysięgła, że nie sięgnie po kieliszek. Zrobiła to w intencji bliskiej osoby, z nadzieją, że ta osoba zerwie z nałogiem pijaństwa.
- I Bóg wysłuchał mojej modlitwy, ten człowiek przestał pić, chociaż nie wiedział o moim postanowieniu – wspomina pani Wiesława. Postanowiła, że wzorem swego młodszego brata, również jej wesele będzie bezalkoholowe, na co przystał wybranek serca Krzysztof. Nie trzeba go było przekonywać, bo byli związani z oazowym Ruchem Światło-Życie i Odnową w Duchu Świętym. Pobrali się w 1987 r. i stali się wzorem dla przyjaciół.
Tymi przyjaciółmi byli Beata i Andrzej Garliccy. Pochodzą z Łomży i w młodości też byli związani z ruchem oazowym, ale poznali się w 1988 r. na pielgrzymce do Częstochowy.
- Mieliśmy przekonanie, że ślub warto przeżyć w wymiarze sakramentalnym – mówi Andrzej Garlicki. - Zależało nam, by rodzina i przyjaciele cieszyli się weselem na trzeźwo.
Jak przekonali rodziców, skoro wódka na stole to wręcz narodowa tradycja Polaków...?
- W ogóle nie przekonywaliśmy, bo na wesele zaprosiliśmy ich do Aten – śmieje się pani Beata. - Wesele sami organizowaliśmy, więc postawiliśmy warunek, że będzie na trzeźwo.
W seminarium szampańską zabawę poprowadził wodzirej Jan Paweł Kołakowski (lat 22). Trzy lata temu porwał do śpiewu i tańca na weselu bezalkoholowym Polki i Kameruńczyka w Gdyni, gdzie bawiły się aż cztery nacje, w tym Francuzi i Anglicy. Wodzirej to jeszcze kawaler, lecz zdecydował, że na jego weselu nie będzie alkoholu. Będzie po ludzku.
Identyczny zamiar, ślub za dwa lata, mają 20-letni narzeczeni: Ania Dakowicz z Białegostoku i Łukasz Fiedorowicz z Czarnej Białostockiej.
- Wesele z alkoholem nieprzyjemnie się kończy, jakby z ludzi cząstka człowieczeństwa uleciała – wzdycha Łukasz. - Nie chcemy mieć ani kaca alkoholowego, ani moralnego...
Spotkania ph. Wesele Wesel odbywały się, m.in., w Krakowie, Warszawie, Lublinie, Wrocławiu i w Rzymie. Na wszystkich bawił się ich inicjator ks. Władysław Zązel, proboszcz góralskiej parafii w Kamesznicy w Diecezji Bielsko-Żywieckiej.
- Ojciec dał mnie i piątce rodzeństwa przestrogę: „Choćby syćka pili, to wy nie pijcie i nie patrzcie na dziadów, co ani szkół, ani gazdówki, ani ubrania nie mają” - wspomina ks. Zązel. - Powiedziałem w 1986 r. parafianom, że kocham ich jak ojciec i wymagam, żeby chrzciny, wesela i pogrzebiny to było święto rodziny i sąsiadów, a nie gorzałki.
O srogim wymogu – mówi ks. Zązel - „dużo się mówiło, źle i dobrze, bo czego człowiek nie może zrozumieć, to chce zbrukać, mówiąc słowami Goethego”. Zdaniem księdza, sens wesela bez procentów „przede wszystkim rozumieją trzeźwiejący alkoholicy. Im nie trzeba tłumaczyć, że abstynencja to szansa ocalenia życia”. Animator wesel bezalkoholowych udzielił ich ponad 200, a ocenia, że od 1979 r. w Polsce odbyło się ich ponad 30 tys.
- Wesele Wesel w Łomży zorganizowano perfekcyjnie, z atrakcjami na fortach w Piątnicy, w skansenie kurpiowskim w Nowogrodzie i w Muzeum Przyrody w Drozdowie – chwalił ks. Zązel. - Po raz pierwszy mieszkaliśmy w jednym miejscu, w seminarium, było spotkanie z władzami miasta i konferencja prasowa. Wszędzie otwarte drzwi i za ten trud Bóg zapłać!
Adresatami podziękowania są zwłaszcza Joanna i Jan Kleczyńscy z Bractwa Trzeźwości, propagator abstynencji młodzieży ks. Jacek Czaplicki i rektor WSD ks. Wojciech Nowacki.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Gabor Lorinczy