Konkretny człowiek, konkretny krzyż
I było tak jak prawie dwa tysiące lat temu: zimno, kotłująca się ciżba ludzka, wrzaski "Ukrzyżuj go!" i samotny człowiek. I samotny tłum. Czerń nocy, blask ognisk i pochodni, szmer ściszonych rozmów. Po raz trzeci ojcowie, bracia i postulanci zakonu kapucynów przedstawili z młodzieżą z I, II i III LO wstrząsające sceny z pojmania, procesu i ukrzyżowania Chrystusa. Przypatrywało się realistycznym scenom ok. tysiąca widzów. Z nieba w milczeniu spoglądały na nich gwiazdy.
"W dzień końca świata pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji..." - mówi poeta. Nie dzieje się nic, jeśli tego nie dostrzeżemy. Odwieczna naiwna utopia ludzkości. Dopełniała się historia zbawienia, które codziennie dokonuje się na Golgocie i na Muszli. W Jerozolimie i w Łomży. Zjazdem przejeżdżały samochody... Goście hotelowi wyglądali zaciekawieni... Fotoreporterzy zawodowi i amatorzy oraz kamerzyści błyskali fleszami... Widzowie Pasji, obrazów Męki Pańskiej przygotowanych pod kierownictwem o. Adama Michalskiego trzęśli się z zimna, ale najbardziej drżał pozbawiony odzienia odtwórca roli Chrystusa. Nad wszystkimi błyszczały milczące gwiazdy...
- Chcieliśmy uzmysłowić tym przedstawieniem w plenerze, że to, o czym czytamy w ewangeliach, dzieje się na żywo - powiedział o. Adam, przed którym Pasję przygotowywali już o. Paweł Truszkowski i o. Mieczysław Lewocki. - Że Bóg nie pisze naszej historii życia abstrakcyjnie, ale przez konkretnego człowieka i konkretny krzyż.
MRD